Witam Wszystkich.
Od jakiegoś tygodnia zainteresowałem się runami i przeglądałem różne fora w celu zdobycia info nt. zrobienia własnego futhark`a. Owe forum najbardziej przypadło mi do gustu, więc zdecydowałem się zarejestrować u Was.
Jestem tutaj nowy, a to moj pierwszy post, wiec ten krótki wstęp potraktujcie jako formę przywitalną i grzecznościową
No Więc:
Po zdobyciu podstawowej wiedzy, udałem się do pobliskiego lasku w celu uzyskania materiału na runy. Lasek jest brzozowy, a czytałem że te drzewa dobrze się nadają pod względem obróbczym, jak i w roli "nośnika".
Wogole to jak mało kiedy czuję nieopisaną frajdę odkąd się do tego zabrałem (można by żec mam dziecięcy entuzjazm i lekkie podniecenie tematem, ale traktuje go powaznie i nie daję się zwariować).
Wracając do brzózek; Będąc u brzegu lasku poszedłem w zdecydowanie sprecyzowanym kierunku, po to by ujrzeć gałąź którą chcę pozyskać. Malutka brzózka, a w zasadzie nieco więkrze od sadzonki "coś" miało złamaną wiszącą na kilku włuknach dość zadowalającą mnie gałąź(obliczyłem że mniej wiecej po obróbce, runy beda miec nieco ponad 1cm srednicy, i fajnie, bo małe i sprytne jak sobie wyobraziłem) . Jako że była skazana na brak perspektyw do dalszego życia, odciąlem te pare włukien z wdzięcznością. Po powrocie do domu powiesiłem ją sobie aby ewentualnie przeschnęła troche, i po dwoch dniach (czyli wczoraj) zabrałem się do roboty (jako mąż i ojciec mam czas tylko wieczorami). Wszystko ładnie pięknie, zapaliłem sobie świeczuszie, puściłem fajny ambiencik (vidna obmana) światełko boczne, co by było bardziej klimatycznie, brzeszczocik, kilka rodzajów noży, piweczko, kosz itp. Po ucięciu ok 9 plasterków zorientowałem się że z tego co pamiętam księżyc dąży do nowiu (pewna strona www pokazywała wówczas ok 20% do nowiu), no i zacząłem sie zastanawiac... Mowie znowu cos schrzaniłem, bo z tego co wiem, nie powinno się pracować w tej że fazie księżyca, ale mowie jak się coś zaczyna, to się kończy. Stwierdziłem że tego wieczora utne tylko odpowiednią ilość plasterków zgrubnie, bez szlifowania i zostawie reszte jak Luna bedzie przybywać. Dzis moge sobie wykonać woreczek (materiał juz kupiłem - podobno odpowiedni; len- bawełna). Co do ucięcia gałęzi (a powinno się niby po nowiu), to może była już ułamana gdy księzyc miał inną faze, więc zaczynam sie coraz bardziej motać, gdyż temat jest delikatny, a ja jestem początkujący i stąd moje prośby o skomentowanie... Pozdrawiam.